Poziewaj zietrecku - o wierszach, które wtórują szydełkowym aniołom
Nie sposób, w naszych podróżach literackich, pominąć poetów świadomie wybierających gwarę kurpiowską. To cenne,
choć przecież nieliczne, wybory. Gwara, towarzysząca ludziom przez wieki, znakomicie oddaje lokalny koloryt, precyzyjnie
opisuje emocje, pragnienia, lęki, codzienne mocowanie z losem. Wydaje się być przy tym najbardziej odpowiednim środkiem dla
odtworzenia kurpiowskich smaków, barw, muzyki, tańca, bólu, gniewu, cudu narodzin i tajemnicy śmierci. Można by zdefiniować
gwarę kurpiowską jako mowę zatrzymaną w czasie. Oczywiście, każdy język i każdy dialekt są strukturą dynamiczną. Wydaje się
jednak, że najstarsze pokolenie Kurpiów, zdołało uchronić gwarę przed rozpadem, może nawet ostatecznym unicestwieniem.
Fenomenalna pamięć i naturalna skłonność do penetrowania przeszłości pozwoliły łączyć rozległą przestrzeń czasu, co musi
zadziwiać językoznawców, ale także nas wszystkich, pochwyconych przez los i osadzonych na północnym Mazowszu.
Od lat tworzy w Kadzidle Marianna Staśkiewicz, seniorka jednej z najstarszych kurpiowskich rodzin. Przywołuje
do istnienia śnieżnobiałe, krochmalone anioły, rajskie drzewa najdziwniejszych kształtów, szydełkowych ludzi, którzy urastają
do niezależnych bytów, kuzynów abakanów, kuzynów hebertowskiego Pana Cogito. Otworzył przed Marianną Staśkiewicz swoje
tajemnice len, chleb wypiekany na liściu chrzanu, palma wielkanocna, ale również piwo kozicowe, śmiem powiedzieć, jedno z
najwspanialszych na całych Kurpiach. Przede wszystkim jednak, pozostaje Marianna Staśkiewicz, poetką, poetką metafizyczną, na
wskroś oryginalną, dojrzałą, zdecydowanie wychodzącą poza twórczość ludową. O metafizyczności i odrębności tej poezji nie
decyduje jedynie jej niesłychana głębia, chociaż ten detal należy stale podkreślać. Poezja Marianny Staśkiewicz obraca się
stale wokół najistotniejszych tajemnic, decydujących o ludzkiej kondycji i istocie człowieczeństwa. W tym sensie jest to
właśnie poezja metafizyczna. Metafizyczność tę wzmacnia jednak cecha szczególna. Właśnie gwara, sam zapis, wobec którego
czytelnik odczuwa wyraźne onieśmielenie. Poprzez język podtrzymuje kadzid-lańska poetka stały kontakt ze światem dawno już
przebrzmiałym. Wszystko o czym pisze zanurzone jest w przeszłości. W każdym wersie tkwi, na podobieństwo drzazgi, fragment
dawnego świata, jakiś profil, jakiś głos, jakieś oczekiwanie, jakieś cierpienie, odtrącona miłość, przesąd, zwyczaje, jakieś
zdarzenie utrwalone już tylko w opowieści. Zdumiewa nie tylko dojrzałość tej poezji, ale także jej pierwotność, niezmienność,
jakby nie dotknęła nas żadna polityczna czy informatyczna rewolucja. Uderza religijność tych wierszy, tak szczera, z tak silnym
motywem zawierzenia, że czytelnik, nieco sprofanowany codziennym gonieniem, musi przystanąć, i jest to przystanięcie
dramatyczne, trwożliwe, zagadkowe i niewyjaśnione w gruncie rzeczy. Bo jak to właściwie jest, można zapytać, jeśli w ogóle
wypada pytać, jak to jest, że jesteśmy ważni i bogaci, elegancko ubrani i światowi, wyperfumowani, z tytułami i akcjami, ze
złotymi cyferblatami na przegubach dłoni, gdy tuż obok, przy kadzidlańskiej ulicy l Maja, powstają wiersze tak mądre, subtelne,
ciche i święte, wyraźnie naznaczone wrażliwością odmienną od naszych rozchwianych emocji.
Wiersze Marianny Staśkiewicz stały się dla mnie osobistym, niezwykle ważnym doświadczeniem. Wszystkie są
urocze, te o zacięciu kronikarskim, także te przywołujące pracę Kurpiów, ich zwyczaje, charaktery, jadło, pracę, umiłowanie
przyrody. Dużo tu, jak zauważył przed laty Wojciech Woźniak, niezwykle celnych obserwacji socjologicznych, rozpiętych w
długiej perspektywie czasu, tym bardziej cennych. Jest Marianna Staśkiewicz znakomitą znawczynią ludzkiej duszy, tych
wszystkich kaprysów, dąsów, sporów, ale także pięknych rzeczy, pięknych postaw, pięknych wyborów. To wszystko w tych wierszach
po prostu jest. Jednak wiersze religijne, tak niespodziewanie spokrewnione z twórczością Sępa-Szarzyńskiego, angielskich poetów
metafizycznych, są same w sobie częścią sakralnego ładu. Wystarczy usłyszeć ich nieziemski ton, rytm, odsłonić istotę,
modlitewny wymiar, by mieć pewność, że idzie w tych wierszach, przy tak pięknej pokorze samej autorki, o sprawy fundamentalne
i ostateczne. A przy tym proszę zwrócić uwagę na liryzm tych wierszy, liryzm najprzedniejszej próby.
Pisał kiedyś Miłosz, że dobrze jest urodzić się i mieszkać w kraju, gdzie wszystko jest na miarę człowieka,
gdzie człowiek czuje się mocno wrośnięty w pejzaż i język okolicy. Mariannie Staśkiewicz przypadła w udziale właśnie taka
okolica. Bardzo pięknie potrafiła poetka pielęgnować przez lata ten kurpiowski zakątek, uzyskując w zamian ton czysty, myśl
jasną, spojrzenie dobre. Inna rzecz, że Kurpiowszczyzna potrafi odwdzięczyć się za wierność i admirację w dwójnasób. Ale to
już zupełnie inna historia.
Z prawdziwym wzruszeniem, niechaj będzie mi wolno podziękować, Pani Mariannie Staśkiewicz za powierzenie mi
swojej twórczości i zgodę na wydanie tej właśnie książki. Dziękuję Pani Janinie Staśkiewicz za pomoc i troskę o czystość
samego zapisu. Dziękuję Pani Bożenie Duszak za celne uwagi dotyczące twórczości kadzidlańskiej Poetki. Dziękuję Sylwestrowi
Marchewce za życzliwe i cierpliwe wysłuchiwanie moich próśb związanych z samą książką oraz tak udany projekt okładki. Dziękuję
Kurpiom, gdziekolwiek są, gdziekolwiek będą, za to niesłychane bogactwo, jakim obdarzaj ą kulturę narodową, ale także tych
wszystkich wędrowców, którzy trafili na Kurpie i dzięki temu bogactwu zdecydowali się na Kurpiach pozostać.
Dariusz Łukaszewski
|