Kurpie fascynują. Przeżywają renesans. Przeczekały cierpliwie czas zapomnienia. Teraz eksplodują bogactwem kultury,
różnorodnością talentów, odmienną intonacją swej równie odmiennej mowy. Zdumieni turyści odnajdują na Kurpiach nie tylko
znakomitych artystów, nie tylko unikalną przyrodę, nie tylko oryginalne potrawy, ale także stanowczą, pozornie nieracjonalną,
skłonność do łączenia przeciwności. Mówimy "kurpiowskie piaski". A przecież wiele tu najprawdziwszych rzek, rzek
zasobnych, czasami figlarnych, czasami groźnych, szczególnie latem i wiosną, gdy z łąk schodzą śniegi albo deszcze nawalne
pędzą ze skłębionych chmur. Mówimy "Kurpie to pnioki", ludzie tylko stąd, zatrzymani w czasie, opisani przez te same
krajobrazy, te same opłotki, te same sosny, to samo niebo. A przecież Kurpiowszczyzna to ziemia przybyszów, mieszanka genów,
kultur, wiar, różnorodnych azymutów, które kusiły tak wiele, obcych sobie, ludów. Znajdziemy tu potomków szlachty polskiej,
tatarskich rodów, litewskie ślady w nazwiskach, jakieś resztówki po holenderskich osadnikach, ludzi śniadych, trochę znad
Eufratu, to znów o karnacjach niemal przezroczystych, skandynawskich, chłopskość dobrze pojętą i nienajgorszą odmianę miejskości,
zaszczepioną na kurpiowski grunt przez powojennych nomadów. Może to właśnie ta niejednolitość, dawno zapomniana, stała się
źródłem tego fascynującego kurpiowskiego świata?
Gmina Kadzidło, jedna z najrozleglejszych gmin na Mazowszu, jest kwintesencją kurpiowskości. Pomieściła
w sobie wszelkie możliwe przewagi - ziemię piękną i utalentowanych ludzi, przywiązanie do tradycji i wiary ojców, a zaraz obok
tego potrzebę zmian, otwartość, intelektualny i duchowy niepokój. Zobaczyć Kurpiankę w przepysznym stroju, ze sznurem
bursztynowych korali, która rozprawia po angielsku z przyjaciółką z Australii, to nic szczególnie dziwnego. Zobaczyć Kurpia
tańczącego oberka, tak szybkiego, że od samego patrzenia zaczyna kręcić się w głowie, zaś chwilę później śledzącego w internecie
kursy spółek na giełdzie nowojorskiej, to dość zwyczajna okoliczność. Wędrować wzdłuż wiekowego kanału, gawędzić ze starszymi
kobietami, posłuchać żurawiego śpiewu, przyklęknąć przy wiejskiej kapliczce, a jednocześnie studiować na najlepszych
uniwersytetach, pisać doktoraty, wojażować po świecie, to już zwyczaj na kolej rzeczy.
Zapraszam wszystkich, bez wyjątku, na Kurpie - do krainy, która się Panu Bogu naprawdę udała.
Dariusz Łukaszewski, Wójt Gminy Kadzidło
|